Zwycięstwo złego gustu
Dlaczego twórcy polskich reklam uwielbiają grać erotyką lub rubasznymi dowcipami, które nie każdego śmieszą?
Prawie naga kobieta stoi w prowokacyjnej pozie. Obok hasło: „Dajemy za darmo ci puszki!". Tak wyglądał billboard reklamujący gdańską hurtownię Elektryk. Inny pomysł. Kobieta je loda, spogląda wyzywająco, a hasło brzmi: „Zrobimy ci dobrze i tanio!". O co chodzi? O ulotki, bannery i foldery, bo to plakat reklamujący drukarnię.
Oba billboardy zostały nominowane w konkursie Chamlet na najgorszą reklamę prasową, zewnętrzną, telewizyjną oraz społeczno-polityczną. Konkurs został wymyślony i zorganizowany przez Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Instytut Grafiki SWPS. W tym roku nagrody przyznano już po raz trzeci. Okazało się, że najwięcej nominowanych reklam ocieka seksem i zawiera dwuznaczne hasła lub rubaszny dowcip. Tymczasem nawiązanie do seksualnej natury człowieka zwykle ma się nijak do reklamowanego produktu.
Bądź grzeszny
Nie mamy nic przeciwko seksowi, ale ten typ reklamy trzeba umieć robić. To bardzo delikatna, często subtelna granica między kreatywnością a dziadostwem i tandetą. W większości przypadków mamy do czynienia z tandetą – podkreśla Mariusz Wszołek, specjalista ds. reklamy z Uniwersytetu Wrocławskiego, jeden z organizatorów konkursu Chamlet.
Internauci nominowali wiele reklam, które ich zdaniem nie tylko przekraczają granice dobrego smaku, ale zwyczajnie są żenująco złe. Tak jak spot promocyjny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta