Przedawnienie pomogło uniknąć odpowiedzialności
Lekarz kilka lat walczył w sądach dyscyplinarnych o ukaranie adwokata za niestaranne prowadzenie sprawy.
Adwokat z Katowic, który reprezentował lekarza Tadeusza Pasierbińskiego w sprawie o zniesławienie, nie przychodził na rozprawy, w apelacji powołał się na nieistniejących świadków. Lekarz bezskutecznie walczył o ukaranie swojego byłego pełnomocnika w sądzie dyscyplinarnym, sprawa się bowiem przedawniła.
– Jestem rozczarowany sądownictwem dyscyplinarnym – ocenia Tadeusz Pasierbiński.
Jest on lekarzem, w 2001 r. sygnalizował nieprawidłowości w szpitalu, w którym pracował, był bowiem szefem izby lekarskiej i radnym powiatu (organu założycielskiego szpitala). Osoby, których postępowanie opisywał w proteście wysłanym do Śląskiej Okręgowej Izby Lekarskiej, skierowały przeciwko niemu prywatny akt oskarżenia.
Apelacja uzupełniona
– Nie mogłem w mojej miejscowości znaleźć adwokata, który chciałby mnie bronić. Znalazłem – z polecenia – z Katowic. Okazało się, że ten mecenas nie pojawia się na rozprawach, na niektóre przysyłał zastępców. Sądziłem, że jednak czuwa nad sprawą i w mowie końcowej rozprawi się z argumentami moich przeciwników. Jakie było moje zdziwienie, gdy na ostatnim posiedzeniu zjawił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta