Europa traci kontakt
Wydaje się, że winne zapaści gospodarczej kontynentu jest obsesyjne skoncentrowanie się na redukcji długu publicznego – pisze prezes Polskiego Banku Przedsiębiorczości.
Na szczycie gospodarczym w Waszyngtonie w dyskusjach nad perspektywami światowej ekonomii nastroje stają się coraz bardziej optymistyczne. Jest jednak jeden wyjątek, bardzo dla nas bolesny: Europa.
W 2012 r. PKB świata wzrósł przeciętnie o 3,2 proc. wobec spadku w strefie Euro o 0,6 proc. Perspektywy na rok obecny również nie są dla Europy różowe (kolejny spadek PKB o 0,3 proc. wobec tempa wzrostu świata o 3,3 proc.). Co takiego dzieje się na Starym Kontynencie, skoro tracimy kontakt z gospodarką światową?
Wsłuchując się w wypowiedzi czołowych europejskich polityków gospodarczych, można odnieść wrażenie, że problem leży bardziej w błędnej diagnozie sytuacji: w swego rodzaju kontraproduktywnej koncentracji na obszarze, który jest raczej symptomem, a nie przyczyną kryzysu. Mam na myśli dług publiczny.
Tezę, że sytuacja gospodarcza Niemiec jest w tej chwili bardzo dobra, ponieważ dług publiczny tego kraju jest relatywnie mniejszy niż w innych państwach europejskich, należy schować między bajki. Zadłużenie państwa niemieckiego było bowiem w momencie wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. o połowę wyższe niż w Hiszpanii, dystans do Irlandii był jeszcze większy. Europejscy technokraci i politycy gospodarczy uparcie twierdzą, że redukcja wydatków publicznych krajów strefy euro wzmocniła wspólną walutę i fundamenty solidnego i trwałego wzrostu gospodarczego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta