Jak wygląda kryzys po chińsku
Supermarketowe wózki w Państwie Środka są wypełnione po brzegi. A atrakcje turystyczne pełne chińskich turystów, którzy pokonali tysiące kilometrów, aby tam dotrzeć.
Korespondencja z Pekinu
Każda technologiczna nowinka w Chinach sprzedaje się na pniu. A co drugi przechodzień na ulicy Pekinu wpatrzony jest w ekran smartfona czy tabletu.
W restauracjach w porach lunchu i kolacji trudno znaleźć wolne stoliki. Często są one zajęte przez młode kobiety siedzące przy butelce dobrego francuskiego wina.
W Chinach pozornie nie ma kryzysu, w każdym razie popyt wewnętrzny wygląda na całkiem zdrowy.
Tu się kupuje!
Jednocześnie – co jest błogosławieństwem dla pogrążonych w kryzysie krajów Europy – Chińczycy nie zmienili swoich przekonań o tym, że najlepsze jest dla nich to, co najdroższe. Dysponujesz dobrą marką, to w Chinach sprzedasz towary nią sygnowane.
Pani stojąca przede mną w kolejce do kasy w hipermarkecie francuskiej sieci Carrefour pije już drugą buteleczkę wody Evian, po 15 juanów za sztukę (według średniego kursu NBP 1 juan to ok. 55 groszy). Pan stojący za mną robi to samo. Jest rzeczywiście bardzo gorąco. Ja też piję wodę, tyle że wybrałam lokalną markę. Kosztuje ułamek tego, co skłonni są zapłacić Chińczycy.
Chińczycy nie zmieniają swoich przekonań o tym, że najlepsze jest dla nich to, co najdroższe
Zwiedzanie Wielkiego Muru czy pekińskiego Zakazanego Miasta w takim upale to katorga, ale krajowi turyści znacznie chętniej niż cudzoziemcy są skłonni do kupowania wszelkich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta