Piłka – zapalniczka
Jest na korcie centralnym Wimbledonu loża królewska, jest królewski przepych, tylko brytyjskich władców zwykle brak. Jej Wysokość Elżbieta II od tenisa woli konie.
Krzysztof Rawa z Londynu
Wśród wimbledońskich opowieści ta o loży królewskiej wydaje się wciąż niedokończona. Wprawdzie Jej Wysokość królowa Wiktoria nie zwróciła swej uwagi na pączkujący turniej tenisowy w południowo-zachodnim Londynie, ale związki rodziny królewskiej z Wimbledonem zaczęły się przecież dawno.
Kronikarze dość przekornie zaświadczają, że pierwszymi szlachetnie urodzonymi gośćmi turnieju byli Wielka Księżniczka Anastazja i Wielki Książę Michał Romanow w 1906 roku. Rosyjska monarchia widać przetarła szlak brytyjskiej – rok później książę i księżna Walii Maria przybyli na korty, książę zaakceptował propozycję objęcia stanowiska prezesa klubu, oboje patrzyli na mecze aż do burzy, która zakończyła rywalizację. W 1910 król Jerzy V zgodził się być patronem klubu.
Panujący władca odwiedził turniej po raz pierwszy w 1919 roku. Z królową Marią tego lata mieli życzenie spojrzeć na grę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta