Kupię premiera
Lobbyści gospodarczy patrzą łaskawszym okiem na partie, które gotowe są dalej obniżać nakłady na politykę społeczną, niż na takie, które chciałyby zwiększenia daniny publicznej potrzebnej do wyrównywania szans między biednymi i bogatymi – pisze publicysta.
Spór o finansowanie z budżetu partii politycznych to w istocie spór o funkcjonowanie demokracji. Może być albo tak, że finanse wyborcze partii są przejrzyste i pod kontrolą obywateli, albo właściciele kapitału mają te partie w kieszeni. Inwestycja w politykę jest jedną z najbardziej rentownych, gdyż kupowanie decyzji politycznych i gospodarczych daje już na starcie przewagę nad konkurencją i pozwala osiągać sponsorom kampanii wyborczych uprzywilejowaną pozycję na rynku. Dlatego biznes i korporacje nie żałują politykom pieniędzy.
Stosunkowo skąpy jest natomiast wobec partii budżet państwa. W stosunku do liczby ludności i wysokości PKB dotacje dla partii politycznych są u nas od kilku do kilkunastu razy mniejsze niż w innych krajach europejskich. W tym również w porównywalnych z nami krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Czy to znaczy, że partiom brakuje pieniędzy na kampanie wyborcze? Nic podobnego. Ich problemem, a mam tu na myśli jedynie partie liczące się w walce o władzę, jest zmieszczenie swoich wydatków w ustalonym prawem limicie.
Sztaby wyborcze Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska przekroczyły w 2005 roku limity...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta