Nie zapalę z Tuskiem cygara
Jarosław Gowin, konkurent premiera w walce o przywództwo w Platformie stawia w rozmowie z „Rz" poważne zarzuty dotyczące przedwyborczych fałszerstw.
– Dochodziło do „nocy cudów". W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list wyborczych wpisano do Platformy kilkaset osób – mówi nam Jarosław Gowin.
W wyborach na szefa PO zgodnie z oczekiwaniami zwyciężył Donald Tusk. Ale ogłoszone w piątek wyniki – niespełna 80 proc. dla Tuska, ponad 20 proc. dla Gowina – pokazują, że to nie był triumf, jakiego oczekiwał premier, rządzący partią od ponad dekady. Uwzględniając to, że głosował co drugi działacz, Tusk zdobył poparcie niespełna 38 proc. członków PO.
Czy w obecnej sytuacji wewnątrz PO wynik 20 proc. poparcia uzyskałby każdy, kto rzuciłby rękawicę premierowi?
Jarosław Gowin: Nie sądzę. Część z tych 20 proc. to elektorat protestu przeciw temu, co dzieje się w partii. Ale druga część to ci, którzy popierają moje poglądy gospodarcze lub moralne. Mam jednak świadomość, że są w Platformie politycy bardziej popularni niż ja. Sądzę, że gdyby trzecim kandydatem był Grzegorz Schetyna, to premier nie zdobyłby ponad połowy oddanych głosów, a więc potrzebna byłaby druga tura.
Sugeruje pan w ten sposób, że odwagi brakło Schetynie, który miał szansę stoczyć z premierem równorzędny bój, ale wycofał się z wyborów.
Schetynie nie brakło odwagi....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta