Na Służewcu było jak przed wojną
Słynna gonitwa odbyła się setny raz. Wygrał polski dżokej Szczepan Mazur na polskim koniu Patronus.
Na Służewcu w niedzielę było wszystko: świetna frekwencja i atmosfera, dramatyczna rywalizacja oraz zaskakujące rozstrzygnięcie okraszone romantycznym wręcz zbiegiem okoliczności.
Wielka Warszawska to bieg jedyny w swoim rodzaju. W zwykłe dni wyścigowe służewiecki tor odwiedza jedynie garstka zapaleńców, a w ostatnią niedzielę września hipodrom przeżywa swoją drugą młodość. Podobnie zresztą jak na lipcowych Derby, choć tam w mniejszej skali. Zgodnie z tradycją angielskiego pierwowzoru odbywa się wtedy konkurs na najlepszy kapelusz.
Na Wielkiej Warszawskiej za to nagradzano za najpiękniejszy przedwojenny ubiór. Nawiązania do klimatu międzywojnia widać co krok i to nie tylko u kręcących się wokół padoku sztukmistrzów przeróżnych profesji, sprzedawców mięsa z rusztu, pączków czy członków automobilklubu prezentujących swe zabytkowe gabloty. Oni wszyscy zgodnie z przedwojennym zwyczajem wpuścili spodnie w skarpety, a na głowę przyodziali kaszkiet. Nawet gwara warszawska powróciła na usta wielu amatorów piwa, a tego na Służewcu nie brakuje, w przeciwieństwie do stadionów piłkarskich.
Jubileuszową Wielką Warszawską odwiedził katarczyk Sami Jassim al-Boenain, prezydent IFAHR (International Federation of Arabian Horse Racing Authorities), najważniejsza osoba w świecie koni arabskich i bardzo hojny sponsor. Już wiadomo, że w przyszłym roku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta