Badamy sprawy, które bolą obywateli
Fotoradary i udostępnianie billingów – to sprawy ważne dla każdego, a my informujemy o związanych z nimi nieprawidłowościach. O skuteczności NIK mówi jej nowy prezes w wywiadzie z Agatą Łukaszewicz.
Kilka tygodni temu objął pan stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Pierwsze koty za płoty, pierwsze raporty pokontrolne ujawnione, wyniki omówione. Łatwiej być prezesem NIK niż ministrem sprawiedliwości?
Krzysztof Kwiatkowski: Inaczej. Każda z tych funkcji odgrywa inną rolę. Prezes NIK kieruje instytucją kontrolującą tych, którzy wydają publiczne pieniądze i wykonują (lub nie) swoje ustawowe zadania. Minister to władza wykonawcza. Tam podejmuje się decyzje o wykonywaniu zadań za publiczne pieniądze.
Jako minister sprawiedliwości mógł pan jednym podpisem pod rozporządzeniem zmienić rzeczywistość, np. zlikwidować czy zreorganizować najmniejsze sądy w Polsce. Jako prezes NIK może pan najwyżej wytknąć błędy, niedociągnięcia, a kontrolowany albo zechce je naprawić, albo nie.
Nie zgadzam się. Większość wniosków płynących z konkretnych kontroli jest szybko wdrażana w życie. Często niemal na bieżąco. Tak było na przykład podczas ostatniej kontroli dotyczącej uzyskiwania i przetwarzania danych z billingów. Kiedy wyszło na jaw, że czasami prokuratorzy nie informowali osób, których billingi pozyskali – choć powinni to zrobić nie później niż przed zakończeniem postępowania – to błyskawicznie nadrabiali zaległości, jeszcze podczas trwania kontroli.
Nieprawidłowości wykryliśmy też w działaniach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta