Ta cholerna amnestia
Rok 1989. Zostało mi kilka miesięcy do matury. Zaczynają się obrady Okrągłego Stołu. Szykują się wielkie zmiany. Na razie jednak jestem abnegatem, który kontestuje wszelkie przejawy życia politycznego, a przede wszystkim mało z polityki rozumie. Komuny wprawdzie nie lubię – dla mojego pokolenia taka postawa to już niemal odruch – ale i do obozu solidarnościowego odnoszę się z dużą rezerwą, bo przecież – myślę sobie wówczas nieco cynicznie – drużyna Wałęsy i tak nie zmieni świata na lepsze. Jeśli jakieś inicjatywy mogą mnie wtedy zaintrygować, to tylko te o charakterze happeningowym, które trudno jest przyporządkować do solidarnościowej strony w wojnie polsko-jaruzelskiej. Można tu wymienić Pomarańczową Alternatywę, formację artystyczną Totart (w tym działającą w ramach niej legendarną grupę poetycką Zlali Mi Się Do Środka) czy periodyk „bruLion".
Po wyborach 4 czerwca wielkie zmiany stają się faktem. A ja robię maturę, a potem zdaję na studia.
Tymczasem rusza lawina wydarzeń i polityka staje się nawet dla mnie interesująca. PZPR ulega swoistemu podziałowi:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta