Waszyngton kupił nas tanio
Wszystkie działania CIA pod polską jurysdykcją powinny być autoryzowane przez najważniejsze osoby w państwie. Sam fakt oficjalnego działania w Polsce obcych służb specjalnych za wiedzą i zgodą naszych służb jest wyjątkowy – pisze publicysta.
W sprawie domniemanego tajnego ośrodka CIA w Starych Kiejkutach zadziałaliśmy w sposób dyletancki. Dziś polscy politycy robią wszystko, aby ta sprawa skończyła się dla nas całkowitą porażką.
Dla porządku i szacunku dla polskiej racji stanu w sprawie domniemanego ośrodka CIA w Polsce warto nadal używać trybu warunkowego, nawet jeśli w obliczu informacji, jakie dziś posiadamy, wydaje się to nieco sztuczne. Załóżmy zatem warunkowo, że „Washington Post" opublikował prawdziwe informacje i że polskie służby faktycznie udostępniły Amerykanom swój ośrodek w Starych Kiejkutach, zaś Amerykanie faktycznie przesłuchiwali tam schwytanych islamskich radykałów. Musimy w takim razie założyć również, że przynajmniej część osób z najwyższego kręgu władzy – wliczając do niego przede wszystkim premiera Leszka Millera i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego – musiała o sprawie wiedzieć. I co najmniej milcząco ją akceptowała. Odmienne założenie oznaczałoby, że w polskim państwie na początku minionej dekady istniały ośrodki pozostające kompletnie poza kontrolą. O jednym takim wiemy – były to Wojskowe Służby Informacyjne. Jednak za Kiejkuty odpowiadały służby cywilne.
Państwo w państwie
Ostatnie wypowiedzi najważniejszych wówczas uczestników życia publicznego – w tym zwłaszcza lidera SLD – mogą wskazywać, że tak właśnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta