Aktor, który grał ostro
Śmierć Philipa Seymoura Hoffmana to tragiczny finał wielkiej kariery i walki artysty z uzależnieniem.
Ostatni raz pokazał się publicznie niespełna dwa tygodnie temu. Na festiwalu Sundance w Utah udzielał wywiadów dziennikarzom, promując film Johna Slattery'ego „God's Pocket". Przyjaciel, scenarzysta David Bar Katz, przyszedł do mieszkania aktora w Greenwich Village w niedzielę rano. Był zaniepokojony, bo Hoffman poprzedniego dnia miał zabrać na weekend trójkę swoich dzieci, a w ogóle się po nie nie zjawił. Katz znalazł jego ciało w łazience. W mieszkaniu było osiem pustych torebek po heroinie.
Świat kina przeżył szok. Na Twitterze wiele gwiazd pisze, jak wielkim aktorem był Hoffman. Ale jego droga na szczyt nie była łatwa i błyskawiczna.
Krępy, miał pełną, wręcz nalaną twarz, wysokie czoło, spadające na czoło włosy. I do tego furę talentu. Z tą zupełnie niegwiazdorską posturą był jednym z najciekawszych aktorów swojego pokolenia.
Urodził się 23 lipca 1967 roku w Fairport, w stanie Nowy Jork. Bardzo mocno kochał matkę. Podziwiał ją.
– Ona urodziła się do tego, żeby działać – powiedział mi kiedyś w wywiadzie, gdy po premierze „Id marcowych" rozmawialiśmy o ludziach władzy. – To prawda, była typem „homo politicus". Ale jednocześnie – fantastyczną kobietą. Ogromnie odważną i piekielnie inteligentną. Miała czworo dzieci, gdy zdecydowała się rozejść z moim ojcem. Pracowała jako...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta