Upadłość deweloperska – statek widmo na morzu upadłości
Rzadko kiedy deweloper upada na końcowym etapie inwestycji. Trudno więc sobie wyobrazić, że nabywcy dopłacą po kilka tysięcy za każdy metr mieszkania, zwłaszcza że finansują je zazwyczaj z kredytu – uważa prawnik.
Piotr Zimmermann
Wydawało się, że przepisy regulujące kwestię upadłości dewelopera lepiej ochronią nabywców lokali. Tymczasem praktyka pokazuje, że – mimo słusznej idei i coraz szerszego grona niewypłacalnych deweloperów – liczba niewiadomych w przepisach jest większa niż w niejednym wzorze matematycznym. Nic dziwnego, że zainteresowanie tym rodzajem upadłości jest szczątkowe.
Uchwalenie tych przepisów było następstwem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził w postanowieniu z 2 sierpnia 2010 r. (S 3/10), że dotychczasowe nie zapewniają dostatecznej ochrony nabywcom mieszkań i domów od deweloperów, także z powodu braku odpowiednich zabezpieczeń dla roszczeń nabywców po ogłoszeniu upadłości dewelopera.
Drzewo bez korzeni
Tak oto powstała ustawa z 16 września 2011 r. o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego (ustawa), która – przynajmniej z założenia – ma chronić prawa nabywców względem dewelopera w toku całego procesu budowlanego. Wobec tego miała zawierać również kompleksową regulację na wypadek niewypłacalności i upadłości dewelopera. O ile jednak pozytywnie można ocenić posadzenie drzewa w postaci upadłości deweloperskiej, o tyle trudno zrozumieć, dlaczego drzewo to już na wstępie zostało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta