A gdyby tak zwrócić się ku nagości
Mikołaj Grabowski | Reżyser opowiada o Gombrowiczu i sobotniej premierze „Operetki" Janowi Bończy-Szabłowskiemu.
Twórczość Witolda Gombrowicza zna pan jak mało który reżyser. Wielokrotnie mierzył się pan z jego „Trans-Atlantykiem", sięgał pan po „Ślub", „Iwonę", „Dzienniki", a „Operetka" była zawsze gdzieś z boku. Dlaczego?
Mikołaj Grabowski: Już po pierwszym czytaniu tego utworu uświadomiłem sobie, że trudno znaleźć przestrzeń, w której można by ją wystawić. Teatr pudełkowy z czwartą ścianą nie spełni tego zadania. Będzie jedynie „operetkowy", a tu chodzi o coś więcej. Rzecz bowiem dzieje się w jakimś punkcie zawieszenia między Ziemią a kosmosem, w przestrzeni niby nam znanej i równocześnie trudno nazywalnej. Gombrowicz mówi o rzeczach poważnych, niezwykle istotnych, ale próbuje to ubrać w formę operetkową, czyli nadać temu blichtr przyziemny, banalny. Te puste rytuały „Operetki" są jej siłą,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta