Ultrakatolicy nie tworzą kultury
Zamieszanie wokół spektaklu „Golgota Picnic" pokazuje, że środowisko ultrakatolickie zachowuje się jak naburmuszony brzdąc, który czuje się ciągle obrażany. Jego aktywność w sztuce jest tymczasem żadna – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Słyszymy ciągle zewsząd narzekania, jak bardzo laicyzuje się współczesna sztuka, jak coraz mniej jest w niej treści religijnych i chrześcijańskich. Paradoks polega na tym, że jeśli już ktoś te kwestie zaczyna poruszać – od razu okazuje się, że obraża wartości religijne i szarga świętości chrześcijan. Oznacza to, że sami katolicy w najbardziej żywotnych dla siebie sprawach pozostają bierni, oddając pole debaty swoim, rzekomym, wrogom ideowym. Rzekomym, bo sami są ofiarami własnej bierności i indolencji. Bierności, która polega głównie na tym, że nie są w stanie stworzyć własnych dzieł, a co dopiero arcydzieł, i ograniczają się do kościelnej kruchty. Można mówić nawet o grzechu zaniechania, który przykrywa pomstowanie towarzyszące takim wydarzeniom jak „Golgota Picnic".
Objawy paranoi
Brak zaangażowania bierze się również z tego, że wspomniane środowiska nie mają w przeważającej części żadnych kompetencji, aby odbierać współczesną sztukę, oceniać ją, a co dopiero tworzyć. Wystarczy natomiast słowo wytrych „bluźnierstwo" czy „treści antyreligijne" – by skrzyknąć się pod sztandarem Telewizji Trwam albo Krucjaty Różańcowej, by powtarzać publicznie banały o ataku na Kościół, które nic nie wnoszą do debaty. Są za to kolejnym potwierdzeniem bierności, automatyzmu odruchów obronnych, syndromu obleganej twierdzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta