Dwa lipce
Upał od kilku dni był niemożliwy do wytrzymania, co dodatkowo utrudniało podróż w kierunku Warszawy. W przypadku porucznika „Lina" trudno to zresztą nazwać podróżą. Od ponad tygodnia dniem i nocą przemierzał trasę w kierunku stolicy. Jechał i szedł. Czasem musiał biec i ukrywać się przed kolejnym patrolem Grenschutzu. Dzień po dniu połykał kolejne kilometry. Od Warszawy w prostej linii dzieliło go ich już tylko nieco ponad sto, co w okupacyjnej praktyce oznaczało jednak jeszcze dobrych kilka dni. „Lin" nie wiedział, kiedy TO się stanie, kiedy dadzą sygnał, ale bał się, że nie zdąży. Że nie pomoże. Że go zabraknie. Że przez niego stolica, tak jak Wilno, wpadnie zaraz w ręce bolszewików.
Był 22 lipca 1944 roku. Pociąg, do którego udało się wsiąść „Linowi", był po brzegi wypełniony ludźmi. Jechali nim głównie wieśniacy próbujący sprzedać cokolwiek ze swoich plonów miastowym, wygłodniałym i zmęczonym latami upokorzeń. Targ w Łomży, do której się powoli zbliżali, wchłonąłby wszystko. Były ogórki,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta