Pakiet demokratyczny dla Sejmu
Pomysł Jarosława Kaczyńskiego, aby odebrać politykom służbowe karty kredytowe, jest jak zaczynanie budowy domu od komina. Dziś nawet białoruscy oligarchowie nie biegają z teczkami pełnymi pieniędzy – pisze publicystka.
Jarosław Kaczyński zaapelował do premiera Tuska, aby przyjął pomysł pakietu demokratycznego, który wzmocniłby procedury demokratyczne w Sejmie. Lider PiS zapowiedział likwidację służbowych kart kredytowych. Wspomniał też o zniesieniu tzw. zamrażarki, gdzie dziś hibernuje się bez końca projekty ustaw zgłoszone przez opozycję. To pomysły idące w dobrą stronę, lecz wciąż nie jest to pakiet, ale jednostkowe, dość rozstrzelone pomysły niełączące się w żaden system.
W Polsce występuje dziś kilka kryzysów naraz. W największym skrócie: kryzys państwa, elit politycznych, demokracji, gospodarki, mediów, parlamentu. Zwłaszcza Sejmu, który stał się maszynką do głosowania partii rządzącej i od lat nie słyszałam, żeby toczyła się tam jakaś poważniejsza debata. Lecz jeśli nawet rozpoczniemy terapię od reform w parlamencie, te trzy propozycje to stanowczo za mało. Potrzeba więcej, znacznie więcej.
Grillowanie szefa rządu
Powiedzmy sobie jednak parę słów o pomyśle flagowym PiS – czyli o pytaniach do premiera. O „prime minister's questions" pisałam od 2010 roku parokrotnie, namawiając opozycyjny PiS, aby się tą kwestią zajął. Bo wprowadzenie „pytań do premiera" ogranicza sobiepaństwo ekipy rządzącej, obliguje ją instytucjonalnie do konsultowania swoich projektów ustaw z opozycją i w ten sposób wspiera system demokracji parlamentarnej....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta