Walka czyni cuda
Polska – Niemcy 2:0 | Ten historyczny wynik zawdzięczamy zbiorowemu bohaterowi sobotniego meczu – drużynie.
To była magia, jaką można odnaleźć tylko w futbolu. Jeśli cud, to wywalczony, wydarty w starciu z drużyną, która trzy miesiące temu wprawiła w osłupienie świat, pokonując Brazylijczyków na ich terenie w półfinale mistrzostw świata 7:1.
Jak nie mówić o magii, gdy decydującą bramkę czterokrotnym mistrzom świata strzela 32-letnie byłe cudowne dziecko polskiej piłki – Sebastian Mila. Człowiek, który jeszcze kilkanaście tygodni temu miał osiem kilogramów nadwagi, był wyszydzany w mediach przez własnego klubowego trenera i odstawiony od pierwszego zespołu Śląska Wrocław.
Jan wreszcie skromny
Mila zdobył drugiego gola, ale bohaterów było więcej. Przede wszystkim Wojciech Szczęsny, którego występ porównywany już jest do legendarnego meczu Jana Tomaszewskiego na Wembley w 1973 roku. Znowu nie do końca sprawiedliwie. Tomaszewski w Anglii popełnił mnóstwo błędów i miał niesamowicie dużo szczęścia. Obrońcy kilka razy musieli wybijać piłkę z linii bramkowej – 20 sekund przed końcem spotkania, po kolejnym błędzie Tomaszewskiego, zrobił to Antoni Szymanowski.
Szczęsny tyle szczęścia w sobotę nie potrzebował. Tylko raz mógł dziękować losowi, że mu sprzyja, gdy dziesięć minut przed końcem – wciąż przy stanie 1:0 dla Polski – Lukas Podolski trafił z woleja w poprzeczkę. W pozostałych sytuacjach – szczególnie w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta