Na kłopoty… Bodnar
Prawica nie może darować kandydatowi na RPO m.in. poparcia dla równościowych dążeń społeczności LGBT. I choćby dlatego przypina mu się łatki wywrotowca – piszą eksperci Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska.
W urzędzie czy na demonstracji, przemawiając w Trybunale Konstytucyjnym czy przed Trybunałem w Strasburgu, niezależnie od decyzji Sejmu i Senatu, Adam Bodnar i tak jest i będzie rzecznikiem praw obywateli. Pytanie tylko, czy politycy zrozumieją, że jego wybór na rzecznika praw obywatelskich jest korzystny również dla nich.
Droga lekcja
Ciemny garnitur, telefon przy uchu i ogromna wiedza o prawach człowieka – bez tych atrybutów Adam Bodnar nie byłby sobą. I takiego właśnie poznały go setki, a może i tysiące Polaków – w kuluarach Sejmu, na salach sądowych i ulicznych demonstracjach.
Kilkanaście lat temu Bodnar porzucił prestiżową kancelarię adwokacką i zaangażował się w obronę praw podstawowych. Dziś jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC), znanym nam z mediów jako działacz stający po stronie osób słabszych, dyskryminowanych oraz poszkodowanych przez źle funkcjonujące instytucje publiczne.
W środkach nie przebiera. To „dzięki" Adamowi Bodnarowi Polska wielokrotnie przegrywała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Przy czym słowo „przegrywała" oznacza tu proces bardzo pozytywny dla obywateli. Weźmy choćby sprawę Kiejkut – to prawda, że ze Skarbu Państwa wypłaciliśmy prawie ćwierć miliona euro odszkodowań, ale ta niewątpliwie droga lekcja na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta