Uczmy się na błędach Węgrów
Podwyżki płac bez wzrostu wydajności to recepta na większe bezrobocie, mniej inwestycji i deindustrializację – piszą ekonomiści.
Piotr Ciżkowicz, Andrzej Rzońca
Zbliżające się wybory parlamentarne sprzyjają nagłaśnianiu pomysłów, które są miłe dla ucha wyborców, ale groźne dla wzrostu gospodarki i – w efekcie – ich kieszeni. Takim pomysłem są podwyżki wynagrodzeń bez związku ze wzrostem wydajności pracy. Miałyby one podnieść udział płac w PKB, którego niski i rzekomo stale spadający poziom jakoby ogranicza innowacyjność polskiej gospodarki. Tymczasem ani nie jest on wyjątkowo niski, ani nie ogranicza innowacyjności.
Informacje sprzed dekady
Silny spadek udziału płac w PKB w Polsce jest odległą historią – skończył się na długo przedtem, zanim zaczął rozpalać polityczne emocje. Towarzyszył drugiej fali restrukturyzacji polskich przedsiębiorstw, którą zapoczątkował kryzys rosyjski w 1998 r. Tendencję tę wzmocniło zaostrzenie polityki pieniężnej w 2000 r.
Jednak około 2004 r., a więc 11 lat temu, spadek ten wyhamował. Od tamtej pory udział płac w PKB utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie (bez względu na sposób pomiaru), poza przejściowym wzrostem w 2008 r. W naszym regionie niższy jest on w Czechach, na Słowacji, Łotwie, w Bułgarii i na Litwie, a wyższy w Estonii (nieznacznie), na Węgrzech (wyraźniej) i w Słowenii (znacząco).
Mimo że obecnie udział płac w PKB jest w Polsce dużo niższy niż na początku lat dwutysięcznych, to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta