Syndrom siódmego dnia wciąż w grze
Bezumowna praca to praca na czarno. Inspekcja pracy walczy z takimi praktykami. Pracodawcy często tłumaczą się, że jeszcze nie minął termin na zawarcie umowy czy zgłoszenie do ubezpieczeń.
Piotr Wojciechowski, adwokat, of counsel Raczkowski Paruch sp.k.
Rz: Jak Państwowa Inspekcja Pracy walczy z tzw. pracą na czarno?
Piotr Wojciechowski: Mam nieustające wrażenie, że w ostatnim okresie instytucje rynku pracy atakowane są różnymi niedefiniowalnymi pojęciami z ewidentną szkodą dla tego obszaru aktywności ludzkiej. Przykładowo za pracę na czarno, stosując tu metaforyczne przełożenia, należałoby uznać podejmowanie zajęć zarobkowych bez formalnej podstawy prawnej, tj. bez ważnie podpisanej umowy, a zatem aktywność ludzką mającą jedynie charakter faktycznie wykonywany. Niektórzy autorzy próbują jednak wrzucać do tego „czarnego" worka tzw. umowy śmieciowe, kolejne zresztą nie dość czytelne pojęcie. Zazwyczaj zalicza się do nich umowy cywilnoprawne, ale niejednokrotnie dorzuca się do nich również terminowe umowy o pracę lub umowy o pracę tymczasową. Jest zatem duży bałagan terminologiczny.
Porządkując trochę te terminologiczno-potoczne zawiłości, należy przyjąć, że praca na czarno to tylko ten pierwszy rodzaj aktywności, czyli faktyczne bezumowne wykonywanie pracy. Pozostałe formy zatrudnienia są jak najbardziej legalne i zgodne z prawem, oczywiście pod podstawowym warunkiem, że nie mają na celu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta