Praca Trybunału może być zablokowana
Wbrew temu, co mówi Jarosław Kaczyński, żadne dotychczasowe działania aktualnej większości parlamentarnej nie wskazują na to, żeby PiS chciał ukrócić upartyjnienie selekcji sędziów do TK – pisze prawnik.
Na łamach „Rzeczpospolitej" ukazał się wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, którego wydźwięk w kontekście sporu o Trybunał Konstytucyjny na pierwszy rzut oka – przynajmniej w paru punktach – może się wydawać bardzo koncyliacyjny. Czytamy tam m.in.: „My nie zabiegamy, by mieć większość polityczną w Trybunale (...). Jesteśmy gotowi wybierać osoby zgłoszone przez inne opcje polityczne". Jednak właśnie to sformułowanie i parę innych tez budzi moje wątpliwości jako prawnika.
Nie jak, ale kogo
Moja opinia nie jest głosem w sporze politycznym, próbuję tylko podjąć normalną prawniczą polemikę z niektórymi twierdzeniami osoby będącej przecież także prawnikiem. Po pierwsze, ponieważ nie jestem politykiem, i po drugie, ponieważ z szacunku dla moich nauczycieli i studentów muszę się trzymać wiedzy wypracowanej przez wieki w nauce prawa.
Teza nr 1 – rozpowszechnione wśród polityków przekonanie o możności bądź niemożności „posiadania większości w Trybunale" wydaje się początkiem wszelkiego zła w toczonej o TK dyskusji. W pełni się więc zgadzam z Jarosławem Kaczyńskim, kiedy w tym samym wywiadzie stwierdza konieczność „mniej [moim zdaniem nie tylko mniej, lecz w ogóle – J.Z.] partyjnego charakteru Trybunału" i wskazuje na prawnicze umiejętności, długoletnie doświadczenie oraz odwagę jako konieczne atrybuty sędziów.
Otóż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta