Pacjent nabiera zaufania
Marek Zub, polski trener piłkarski o swojej pracy i życiu w Chinach, które mocno stawiają na futbol.
Rzeczpospolita: Warto było wyjeżdżać do Chin?
Marek Zub: Zdecydowanie tak. Wprawdzie wyjeżdżając na początku roku, nie wiedziałem, co mnie czeka i nadal bywam zaskakiwany, ale zdziwień jest coraz mniej. Im dłużej tam jestem, tym pewniej się czuję.
Uciekał pan jak najdalej od Polski?
Nie, ale po krótkich doświadczeniach w Bełchatowie i czasie wolnym, który dłuży się każdemu trenerowi bez zajęcia, przyjąłem ofertę z Chin, bo akurat taką otrzymałem.
To prawda, że niewiele brakowało, a zostałby pan selekcjonerem reprezentacji Litwy?
Tak mi się wydawało. Byłem już po rozmowach z prezesem federacji, ale władze się zmieniły i uznano, że trenerem zostanie Litwin. A ponieważ trzymano mnie w nadziei i niepewności przez kilka tygodni, nie szukałem innej pracy. Kiedy więc zgłosili się Chińczycy, długo się nie zastanawiałem.
Do jakiego klubu pan trafił?
Nazywa się Shenyang Urban. Występuje w II lidze, ale to jest poziom ligi trzeciej. Tak, jak w Polsce. Klub powstał w ubiegłym roku. Jego właścicielem jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta