Andrea już nie głosi ewangelii
Czterokrotni mistrzowie świata rozpoczynają dziś turniej od meczu z Belgią. Kibice tym razem na wiele nie liczą.
Piotr Kowalczuk z Rzymu
Squadra azzurra stoczyła się w przeciętność, kluby przestają się liczyć w Europie, a na dodatek Chińczycy wykupują Inter i Milan, więc Włosi popadli w traumę. Jednak trudno się dziwić, skoro w Italii futbol to nie tylko pasja i druga religia, ale też arcyważne zjawisko społeczne, zakorzenione w kulturze, historii i języku, mające ogromny wpływ na psyche narodu.
Dziś Włosi grają z mocną Belgią w Lyonie, ale po raz pierwszy przed ważnym meczem z włoskich okien i balkonów nie powiewają trójkolorowe flagi. Nasz kioskarz, który przedtem przy takich okazjach zawsze flagował swój zakład pracy, tym razem zagadnięty o mecz błagał: „Zmieńmy temat". Chodzi jednak o brak nadziei, a nie zainteresowania.
Badacze włoskiej duszy mówią o zbiorowej apatii i obniżonej autoocenie, kładąc je na karb dwóch nakładających się kryzysów: finansowego i futbolowego. Podkreślają, że sukces squadra azzurra we Francji, na który liczyć nie sposób, choćby półfinał, mógłby znacznie podwyższyć współczynnik społecznego zadowolenia, tzw. feel-good factor, wzmóc konsumpcję i rozruszać gospodarkę.
Szczególne miejsce futbolu w duchowym życiu katolickich Włoch potwierdza porównanie dwóch statystyk: 88 proc. populacji deklaruje przynależność do Kościoła, a 37 proc. bierze udział...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta