Ostrożnie z przedłużaniem planu Junckera
Werner Hoyer | Bank publiczny powinien wkraczać tylko wtedy, gdy z jakichś powodów rynek nie działa. W innych sytuacjach zostawmy biznes bankom prywatnym – mówi Annie Słojewskiej prezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Rz: Plan Junckera i stanowiący jego centralną część Europejski Fundusz Inwestycji Strategicznych (EFIS) działa już rok z planowanych trzech. Podpisano kontrakty, których efektem będzie 100 mld euro inwestycji. Wszystkimi zarządza Europejski Bank Inwestycyjny (EBI). Pomysł się sprawdził?
Plan został wprowadzony w rekordowym czasie jak na standardy europejskie. Pamiętam moją pierwszą rozmowę na ten temat z Jeanem-Claude'em Junckerem 25–26 miesięcy temu, gdy był dopiero kandydatem na szefa Komisji Europejskiej. Zapytał mnie, co trzeba zrobić, żeby ożywić inwestycje. Przedstawiliśmy mu analizę, która pokazywała spadek inwestycji w Europie o 25 proc. w porównaniu z czasem sprzed bankructwa Lehman Brothers. Oznacza to prawie dekadę znacząco zredukowanych inwestycji w Europie. Druga analiza pokazywała lukę w innowacyjności: najlepsi, czyli Niemcy i kraje skandynawskie, ledwo spełnią średni cel UE założony na 2020 r. Wiele krajów jest dużo poniżej celu 3 proc. PKB przeznaczanych na badania, rozwój i innowacje. Trzeba coś z tym zrobić. Wcześniej EBI podniósł kapitał o 10 mld euro, by finansować inwestycje w reakcji na kryzys. Juncker zapytał mnie dlaczego znów tego nie zaproponować? Odpowiedziałem mu, że inaczej niż trzy lata wcześniej tym razem UE nie ma problemu z płynnością, rynek opływa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta