Z Łukaszenką ostrożnie
Prezydent Białorusi dziś kokietuje Polskę. Oczywiście, trzeba z tego skorzystać, ale też pamiętać, że Baćka w każdej chwili może zmienić zdanie – pisze publicysta.
Białoruś to dziwny sąsiad. Łączy nas z nią spory kawał granicy i kilkaset lat historii, jednak nie wywołuje ona takich emocji jak Ukraina, Litwa czy Rosja. Myśl o żadnym z białoruskich miast, nawet Grodnie, nie porusza w naszych sercach strun, które poruszają Lwów czy Wilno. Białorusini nie wzbudzają w nas ani nadmiernej sympatii, ani niechęci. Białoruś rzadko gości w serwisach informacyjnych.
W najbliższy weekend odbędą się tam wybory parlamentarne (do izby wyższej głosowanie już trwa), o czym w Polsce praktycznie nikt nie wie. Do reżimu Aleksandra Łukaszenki zdążyliśmy się przyzwyczaić. Najpierw nas trochę śmieszył, potem przerażał, dziś chyba nuży. Analitycy zgodnie narzekają, że pisanie tekstów na temat Białorusi mogliby właściwie ograniczyć do powielania starych tez z nowymi datami. Nawet problem mieszkających w tym kraju Polaków przycichł.
Pielgrzymki do Mińska
A jednak to z Białorusią Polska od kilku miesięcy ociepla relacje. Ze słynnej giedroyciowskiej triady: Ukraina, Litwa, Białoruś, polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zdaje się wybierać właśnie nizinny kraj nad Swisłoczą. Przez niemal rok udawało mu się szerokim łukiem omijać ważne stolice państw Europy Wschodniej, do Mińska jednak zawitał w marcu i rozmawiał z Aleksandrem Grigoriewiczem w „ciepłej i przyjaznej" atmosferze. Krytycy PiS drwili z tej nagłej przyjaźni, znajdując w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta