Trump proizraelski?
Trudno będzie mu przekonać do swoich planów Palestyńczyków.
Donald Trump nazwał konflikt izraelsko-palestyński niekończącą się wojną. I zapowiedział w swoim pierwszym po zwycięstwie wyborczym wywiadzie dla „Wall Street Journal", że on ją jednak zakończy. Po prostu doprowadzi do ostatecznego porozumienia między Izraelczykami i Palestyńczykami, występując w roli negocjatora. Zrobi to, jak skromnie dodał, dla „dobra ludzkości".
Nie będzie to, delikatnie mówiąc łatwe, choć trzeba przyznać, że wybór Trumpa został w świecie otaczającym Izrael i Autonomię Palestyńską przyjęty dobrze. Zadowoleni są prawie wszyscy arabscy dyktatorzy i monarchowie, z ważnym dla przyszłości konfliktu palestyńsko-izraelskiego prezydentem Egiptu Abdel-Fatahem Sisim na czele. Najgorzej z samymi Palestyńczykami. Ich dyplomaci zajmowali się ostatnio protestami przeciwko proizraelskim wypowiedziom ekipy Donalda Trumpa.
Sporo optymizmu wykazuje Efraim Halevy, szef izraelskiego wywiadu Mosadu w latach 1998–2002. Jego zdaniem nie należy się przywiązywać do dotychczasowych wypowiedzi Trumpa i jego ludzi. – Poczekajmy, aż usiądzie w Białym Domu i zapozna się z raportami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta