Elitarny klub skrzypków
Francuski muzyk Jean-Luc Ponty mówi Markowi Duszy o drodze artystycznej i czwartkowym koncercie na Jazz 2016.
Rzeczpospolita: W połowie lat 70. toczyły się w Polsce dyskusje, który ze skrzypków jest lepszy: Michał Urbaniak czy Jean-Luc Ponty. Większość opowiadała się za Urbaniakiem, ale pańscy zwolennicy potrafili poprzeć swoje racje znakomitymi nagraniami. Czy takie dyskusje prowadzono we Francji lub w Ameryce, gdzie pan mieszkał?
Jean-Luc Ponty: To zabawne, nigdy nie czułem, żebyśmy rywalizowali ze sobą. Należeliśmy do małego klubu nowoczesnych skrzypków jazzowych, każdy z nas miał inne podejście do brzmienia, cieszyłem się z każdego spotkania i możliwości rozmowy z Jerrym Goodmanem, Michaelem White'em, Sugarcane'em Harrisem i Michałem. To oczywiste, że niektórzy woleli Jerry'ego, inni Sugarcane'a czy Michała, ale wiedziałem, że wielu słuchaczy lubi moją muzykę, mój styl. Pewnego rodzaju rywalizacja zachęcała do odkrywania nowej roli skrzypiec w muzyce współczesnej.
Jak doszło do nagrania dwóch albumów: „Aurora" i „Imaginary Voyage", które przyniosły panu wielką popularność?
Kiedy w 1973 r. przeprowadziłem się do Los Angeles, najpierw występowałem z Frankiem Zappą, następnie z Mahavishnu Orchestra Johna McLaughlina. To był czas, kiedy grałem ich kompozycje. Tak bardzo, jak kochałem ich muzykę, uwielbiałem komponować własne tematy. Szybko zrozumiałem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta