Przecięcie węzła gordyjskiego
Nieuregulowany status kolekcji Czartoryskich – zarówno jeśli idzie o roszczenia reprywatyzacyjne, jak i o bieżące zarządzanie – od lat był przyczyną trosk. Dobrze, że udało się go rozwiązać – pisze dyrektor Muzeum Historii Polski.
Przyzwyczajeni jesteśmy, że dzieła sztuki prowokują skandale. Rzadko się jednak zdarza, by dotyczyło to sztuki sprzed setek lat. Nasze przyzwyczajenia naruszyła ostatnio najsłynniejsza polska dama – „Dama z gronostajem". Zakup kolekcji Czartoryskich przeprowadzony przez wicepremiera Piotra Glińskiego w ostatnich dniach ubiegłego roku wzbudził niespodziewanie wielkie zainteresowanie mediów i dyskusję. Te emocje są zrozumiałe, bo rzecz dotyczy najstarszej i najcenniejszej polskiej kolekcji. Na pewno też najsłynniejszej, bo „Dama z gronostajem" jest jedynym w polskich zbiorach obrazem rozpoznawalnym przez publiczność całego świata.
Dyskusja koncentruje się przede wszystkim wokół faktu, czy zbiory Czartoryskich były bezpieczne i czy fundacja mogła je sprzedać za granicę, zubażając tym samym dziedzictwo narodowe. Żeby całościowo ocenić decyzję dotyczącą wykupu, należy się jednak zastanowić również nad tym, na ile istniejący stan prawny, stworzony na początku lat 90., mógł zabezpieczyć racjonalne zarządzanie zbiorami. Żeby zrozumieć istotę rzeczy, wypada przypomnieć kilka prawd o początkach i losach kolekcji.
Pamiątki Sybilli
Jej inicjatorką – i postacią, która stoi u początków polskiego muzealnictwa – była księżna Izabela Czartoryska. Po upadku powstania kościuszkowskiego i trzecim rozbiorze księżna postanowiła stworzyć zbiór polskich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta