Kto i dla kogo pisze ustawę o biegłych rewidentach
Zamiast powietrze do oligopolu wielkiej czwórki posłowie mogą wpuścić – świadomie lub nie – trujący gaz, który osłabi polskie firmy. A przedsiębiorcy sami potrafią decydować, kto im lepiej doradzi – pisze ekspert.
Krzysztof Burnos
W Sejmie dobiegają końca prace nad ustawą o biegłych rewidentach. Stawką są pieniądze, tylko czy wszyscy zainteresowania rozumieją czyje? I czy tylko pieniądze? Na razie straci przede wszystkim budżet, polskie małe i średnie firmy biegłych rewidentów oraz ich klienci. Przy okazji zdemontuje się działający od 25 lat system bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Jeśli w projekcie ustawy pojawią się zapisy agresywnie lobbowane przez największe kancelarie doradców podatkowych, skorzysta wąska grupa firm doradztwa i paradoksalnie oligopol największych firm audytorskich. Będzie więc dokładnie odwrotnie, niż zapewne chcieliby posłowie odpowiedzialni za kształt ustawy. Zapowiadane świeże powietrze dla polskich firm, będzie raczej trującym gazem. Cud, pomyłka czy lobbingowy majstersztyk?
Zmiany na ostatniej prostej
Prace nad ustawą trwają od blisko dwóch lat. Poprzedzały je szerokie konsultacje społeczne.
Nowa ustawa ma zapobiegać nagłym upadkom przedsiębiorstw o znaczeniu systemowym. Dlatego wzmacnia się nadzór publiczny, wprowadza mechanizmy przeciwdziałające konfliktowi interesów na linii audytor–badana spółka, wprowadza się rozwiązania dekoncentrujące rynek – chociażby badanie wspólne.
Komisja Europejska uważa, że jeden ze sposobów na poprawę bezpieczeństwa obrotu, to wzmacnianie pozycji małych i średnich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta