Ballada o Bródnie
To byli zwykli ludzie. Żadni pijacy czy żule -- mówiła sąsiadka z bloku
Ballada o Bródnie
GRZEGORZ SIECZKOWSKI
Pan Wiesław Radomski nie może wytrzymać w domu. Wieczorem wychodzi i czas spędza wśród znajomych w małym barku piwnym u zbiegu Budowlanej i Wysockiego na warszawskim Bródnie, tuż obok swojego bloku. Patrzy, jak grają przy automacie.
--Wdomu żona płacze, to i mnie się łzy do oczu cisną -- mó-
wi. W zeszłą niedzielę w pobliżu tego miejsca pewien policjant zastrzelił dwóch klientów owego barku, zaś trzeciego poważnie zranił. Według tego, co do tej pory wiadomo, policjant na przystanku interweniował w sprawie jakiejś rozróby. Z pistoletu wystrzelił na ostrzeżenie, wtedy też uciekły zarówno potencjalne ofiary, jak i napastnicy. Z kolei z piwnego barku wybiegli zaniepokojeni tymi strzałami klienci. Trzech z nich dosięgły kule. Dwóch -- pięćdziesięciodwuletniego Stanisława Żurawskiego i dwudziestosześcioletniego Roberta Radomskiego -- śmiertelnie. Trzeci -- teść zabitego Roberta i pracownik a mbasady amerykańskiej, Andrzej W. -- został ranny. Robert Radomski osierocił czteromiesięcznego Sebastiana. Młody Radomski, tak jak jego ojciec, oraz Żurawski pracowali w żerańskiej FSO.
W ostatnią sobotę bywalcy piwnego barku, sąsiedzi z okolicznych domów, przyszli na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta