Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Ballada o Bródnie

17 marca 1997 | Kraj | GS

To byli zwykli ludzie. Żadni pijacy czy żule -- mówiła sąsiadka z bloku

Ballada o Bródnie

GRZEGORZ SIECZKOWSKI

Pan Wiesław Radomski nie może wytrzymać w domu. Wieczorem wychodzi i czas spędza wśród znajomych w małym barku piwnym u zbiegu Budowlanej i Wysockiego na warszawskim Bródnie, tuż obok swojego bloku. Patrzy, jak grają przy automacie.

--Wdomu żona płacze, to i mnie się łzy do oczu cisną -- mó-

wi. W zeszłą niedzielę w pobliżu tego miejsca pewien policjant zastrzelił dwóch klientów owego barku, zaś trzeciego poważnie zranił. Według tego, co do tej pory wiadomo, policjant na przystanku interweniował w sprawie jakiejś rozróby. Z pistoletu wystrzelił na ostrzeżenie, wtedy też uciekły zarówno potencjalne ofiary, jak i napastnicy. Z kolei z piwnego barku wybiegli zaniepokojeni tymi strzałami klienci. Trzech z nich dosięgły kule. Dwóch -- pięćdziesięciodwuletniego Stanisława Żurawskiego i dwudziestosześcioletniego Roberta Radomskiego -- śmiertelnie. Trzeci -- teść zabitego Roberta i pracownik a mbasady amerykańskiej, Andrzej W. -- został ranny. Robert Radomski osierocił czteromiesięcznego Sebastiana. Młody Radomski, tak jak jego ojciec, oraz Żurawski pracowali w żerańskiej FSO.

W ostatnią sobotę bywalcy piwnego barku, sąsiedzi z okolicznych domów, przyszli na...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1024

Spis treści

Publicystyka, Opinie

Zamów abonament