Wiara nie ginie
Maciej Kot zwyciężył w Pjongczangu. Stefan Kraft coraz bliżej Kamila Stocha.
Czwartkowy konkurs w trybie pilnym przeniesiono ze skoczni dużej (HS140) na normalną (HS109), gdyż opowieści o złośliwych wiatrach w Pjongczangu okazały się prawdziwe. W przypadku polskich skoczków zmiana nie okazała się kłopotliwa, choć szóstka Stefana Horngachera ani minuty nie trenowała na mniejszym obiekcie. Kot był pierwszy, Kamil Stoch szósty, Dawid Kubacki ósmy – kibice dostali powody, by z nadzieją czekać na mistrzostwa świata w Lahti.
Dla Macieja Kota to drugie zwycięstwo pucharowe, lecz pierwsze samodzielne, bo niedawno w Sapporo dzielił podium z Peterem Prevcem. W dorobku ma też drugie miejsce w Lillehammer – wszystko tej zimy, więc można mówić, że nauka wygrywania u trenera Horngachera szybko dała owoce.
Duża czy nie, z wiatrem czy bez – wydawało się, że każda skocznia pasowała w Korei Stefanowi Kraftowi. Jeszcze w kwalifikacjach doprowadził rekord skoczni normalnej do 113,5 m, ale konkurs nieco...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta