Muzeum lokalnych pustelników
Polak, Węgier – dwa bratanki... Nie tylko do bitki i szklanki, ale jak się okazuje, także do budowania nowego muru w Europie. Tyle że dziś nie staje on w Berlinie, ale m.in. na Odrze, Nysie Łużyckiej, przetnie Las Czeski i Rudawy, zahaczy kawałek Dunaju, za Bratysławą pójdzie na południe, potem na wschód i po kilkuset kilometrach odejdzie delikatnie ku północy. Będzie liczył 3,2 tys. kilometrów i przebije ten z Chin.
Oddzieli od reszty Europy cztery kraje: Polskę, Czechy, Słowację, Węgry. Państwa, które niespełna 30 lat temu zaczęły wspólną drogę i solidarnie parły na Zachód, dziś wybierają izolację. Bo przyjmując tak twarde stanowisko wobec uchodźców i rezygnując z jakiegokolwiek dialogu z Komisją Europejską, skazujemy się na izolację. A przecież można było, jak wiele innych krajów UE, stawiać warunki zaporowe, a nawet pozorować jakieś działania. Można było pokazać naszą solidarność z uchodźcami, uruchamiając dla nich korytarz humanitarny.
Polska wybrała jednak drogę „męczeństwa", ustawiła się w roli obrońcy chrześcijańskich zasad, które de facto z chrześcijaństwem nic wspólnego nie mają. Na własne życzenie stajemy się – jak pisał papież Franciszek – „folklorystycznym muzeum lokalnych pustelników, skazanych na powtarzanie wciąż tego samego, niezdolnych do reagowania na to, co odrębne". ©℗