Rewolucja demokratyczna
Berlin przyjął francuskiego prezydenta z otwartymi ramionami, bo nigdy nie chciał sam odgrywać przywódczej roli w Unii Europejskiej. Jedność UE nie może być utrzymana jedynie przez Niemcy – pisze niemiecki politolog.
MARTIN KOOPMANN
Tegoroczne wybory prezydenckie i parlamentarne wyznaczyły we Francji głęboką polityczną cezurę. Odrzucając kontynuację w ramach dotychczasowego układu politycznego, Francuzi postawili na gruntowny przełom. Wystawili także rachunek politycznej elicie państwa, co położyło kres karierom znanych polityków, takich jak Nicolas Sarkozy, Alain Juppé czy François Fillon. Ten ostatni jako pierwszy konserwatywny kandydat na urząd prezydenta w Piątej Republice nie przeszedł do drugiej tury. Z kolei kandydat Partii Socjalistycznej Benoît Hamon odpadł z wyścigu w pierwszej turze z kompromitującym wynikiem 6 proc. Jednocześnie około połowy wyborców udzieliło poparcia kandydatom skrajnej prawicy albo lewicy, których łączyło odrzucenie integracji europejskiej i postulaty horrendalnych wydatków socjalnych. Wygrał polityk, który trzy lata temu był jeszcze we Francji w dużej mierze nieznany. Podczas gdy stare partie rozdarte są wewnętrznymi walkami frakcyjnymi, prezydencka partia La République en Marche! dysponuje w parlamencie bezwzględną większością. Jej deputowani to często polityczni nowicjusze ze społeczeństwa obywatelskiego. Francja przechodzi demokratyczną rewolucję.
Czekając na reformy
Przyczyny tego stanu są wielorakie, jednak dwa czynniki zasługują na podkreślenie. Z jednej strony we Francji od wielu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta