Unia to teraz my
Najwyższy czas, by opowieść o rządzie polskim (i Polakach) jako ofiarach Brukseli, Berlina czy Zachodu spotkała się z należytym sprostowaniem. W innym przypadku uczyni z nas ona przegranych Europy i oddali mentalnie od świata zachodniego – piszą eksperci ds. europejskich.
Decyzja Komisji Europejskiej o wszczęciu wobec Polski procedury przewidzianej art. 7 traktatu o Unii Europejskiej nie może być zaskoczeniem. W istocie jest ona logicznym następstwem antydemokratycznych reform ustrojowych przeprowadzanych przez PiS oraz postawy rządu polskiego. Warszawa konsekwentnie dezawuowała stosowany dotąd przez Komisję mechanizm dialogu na temat rządów prawa, wskazując na brak jego osadzenia w traktatach europejskich. Tymczasem procedura ta została wypracowana przez Komisję właśnie po to, by w budzących wątpliwości przypadkach – takich jak aktualny spór z polskim rządem – mieć „miękkie", niekonfrontacyjne instrumenty prowadzące do rozwiązania problemu: zapytania, wyjaśnienia i rekomendacje. Ta droga nie przyniosła rozwiązania: rząd polski nie tylko nie uznał argumentów Komisji wytykającej niekonstytucyjność zmian w Trybunale Konstytucyjnym i sądownictwie, lecz także z dialogiem się ociągał.
Klucz do przyszłości
Wnioskując do Rady Unii Europejskiej (ministrowie państw członkowskich) o uruchomienie art. 7, Komisja robi w rzeczywistości to, o co rząd prosił od dawna: wchodzi na ścieżkę przewidzianą traktatem o UE. Zgodnie z zapisami tego artykułu Rada może „stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2 Traktatu UE" (wśród nich są m.in. demokracja i państwo prawa)....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta