Meksyk liczy na nową rewolucję
Pierwszy raz na czele kraju staje prezydent z lewicy. Wyczyści stajnię Augiasza pozostawioną po poprzednikach?
Drugie największe państwo Ameryki Łacińskiej jest tak zmęczone korupcją i przemocą, że w niedzielę wybrało Andresa Manuela Lopeza Obradora (częściej nazywanego AMLO) już w pierwszej turze. Z 53 proc. głosów uzyskał on najlepszy wynik od przywrócenia demokracji niemal 20 lat temu. Zaś jego partia, Morena, zdobyła nie tylko większość w obu izbach parlamentu, ale także przejęła władzę w kluczowych regionach kraju, w tym w samej stolicy.
– Apeluję do wszystkich Meksykanów o pojednanie, podporządkowanie własnych interesów, nawet tych jak najbardziej słusznych, interesowi ogólnemu. Odtąd państwo przestanie być komitetem służącym mniejszości, a stanie się reprezentantem wszystkich, bogatych i biednych, tych ze wsi i miast, wierzących i niewierzących, mających taką czy inną orientację seksualną – obiecał Obrador tłumom świętującym jego zwycięstwo na centralnym placu stołecznej metropolii w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Zerwać z establishmentem
Jak w tylu innych krajach, od Ameryki Trumpa po Włochy Salviniego, Meksyk postawił na kandydata, który obiecał zerwanie z „establishmentem". Podobnie jak amerykański prezydent, także AMLO...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta