Co zrobi PiS?
Tomasz Pietryga Mało realne jest, by władza polityczna nie uznała postanowienia Sądu Najwyższego. Raczej będzie się starała je rozbroić – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
W zeszłym tygodniu wydawać się mogło, że Sąd Najwyższy został już podbity przez polityków. Tymczasem wyprowadził cios, wynosząc w jednej chwili konflikt o sądownictwo na zupełnie nową płaszczyznę. Sędziowie SN, zamrażając przepisy o stanie spoczynku, po raz pierwszy posłużyli się w tym sporze prawem kreatywnie.
Tym samym dostosowali się do warunków gry dyktowanych od ponad dwóch lat przez władzę polityczną: skoro PiS gra ostro, fauluje, to my też zagramy na granicy faulu. Postanowienie o zamrożeniu ustawy, połączone ze zbawiennym pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości, zaszokowało prawników PiS.
Ostra amunicja
To już nie są „oratorskie popisy" sędziego Waldemara Żurka i kilku jego kolegów, z których poza szumem medialnym nic nie wynikało, tylko ostra amunicja, której zdecydowano się użyć. Szok był duży, podobnie jak krytyka postanowienia, które w przypływie emocji prawicowi politycy uznali za nieważne, bo niemające podstawy prawnej. – To anarchia – grzmiał wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik – bo jeśli się zawiesza jakiś przepis i robi to SN, to może to zrobić każdy sąd powszechny, jeżeli strzeli sobie palcami i powie np.: zawieszamy przepisy o 500+, zawieszamy przepisy o emeryturach itd.
W czwartek stanowczo do działań SN odniósł się prezydent Andrzej Duda, który w wywiadzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta