Chory zagubiony w systemie
Koordynowana opieka nad pacjentem pomaga zmniejszyć umieralność nawet o kilkadziesiąt procent. Dlatego każdy chory powinien mieć przewodnika, który przeprowadzi go przez meandry lecznictwa.
Ma pięćdziesiątkę, nadwagę i siedzącą, stresującą pracę, a stres zagryza tłustym jedzeniem i uspokaja paczką papierosów dziennie. Ból za mostkiem łapie go na początku tygodnia, ale jeśli nie boli naprawdę mocno, wytrzymuje do końca zmiany i dopiero gdy zaczyna drętwieć mu lewe ramię, żona wzywa do niego pogotowie. Tyle statystyczny zawałowiec. W praktyce bywa szczupłą kobietą dbającą o zdrowie, ruch i dietę albo działkowiczką na emeryturze. Zawał to dziś najbardziej demokratyczna z chorób, która jednak, dzięki oszałamiającemu sukcesowi polskiej kardiologii interwencyjnej, zabija tylko ok. 5 proc. Polaków, a 95-procentowa przeżywalność zawału serca gwarantuje Polsce miejsce w ścisłej światowej czołówce.
Potrzeba koordynacji
Gorzej jest z wynikami rok po zawale. Tutaj Polska plasuje się na dalszych miejscach, bo chorzy, uratowani dzięki doskonałej dostępności do pracowni hemodynamicznych, zaczynają umierać. Powód jest prozaiczny. Chory, świetnie zaopiekowany tuż po zawale, po wyjściu ze szpitala tracił kontakt z kardiologią. Jeśli czuł się dobrze, nie zawsze zgłaszał się na wizytę kontrolną, która jest kluczowa, bo, jak mówi prof. Oskar...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta