Inwestorzy z Rosji nie wierzą w trwałość aneksji Krymu
Po pięciu latach od anszlusu ukraińskiego półwyspu żaden rosyjski bank państwowy nie odważył się otworzyć tam swojego oddziału. Kredyty hipoteczne są więc nieosiągalne, prywatnych inwestorów z Rosji brak. rusłan szoszyn
Po hucznym powrocie Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) kremlowskie media zaczęły mówić, że Zachód robi pierwszy krok „ku uznaniu rosyjskiego statusu Krymu". Prezydent Władimir Putin wielokrotnie powtarzał, że półwysep „jest częścią Rosji" i żadne zachodnie sankcje nigdy tego nie zmienią. Tymczasem obawy przez wprowadzeniem kolejnych, bardziej bolesnych sankcji Zachodu sprawiają, że rosyjski sektor finansowy przez pięć lat nie przekonał się do „rosyjskiego statusu" półwyspu. Dotąd nie pojawił się tam żaden rosyjski bank państwowy, a głównym i niemal jedynym inwestorem jest budżet państwa.
Sankcje działają
Obecnie na Krymie nie spotkamy gigantów rosyjskiego sektora bankowego, takich jak Sberbank Rosji, Bank VTB, Gazprombank, Rosselkhozbank czy największy prywatny Alfa-Bank. Analitycy w Moskwie twierdzą, że przyczyną są sankcje gospodarcze nałożone tuż po aneksji w 2014 r. przez USA i UE na instytucje rosyjskie próbujące działać na Krymie. – Ryzyka byłyby ogromne. Przede wszystkim to mogłoby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta