Składki to nie podatki
Marek Góra Średniej emerytury nie da się podnieść ponad poziom, który wyznacza proporcja liczebności pokolenia pracującego i pokolenia emerytów oraz skala obciążenia pracujących.
W działającym od 1999 r. powszechnym systemie emerytalnym istnieje limit (30-krotność średniego miesięcznego wynagrodzenia), powyżej którego nie trzeba zwiększać w danym roku swoich oszczędności emerytalnych. Ma on głębokie merytoryczne uzasadnienie i jest korzystny dla wszystkich uczestników systemu, niezależnie od tego, czy limit ten obecnie osiągają czy nie. Wynika to z dostosowania systemu emerytalnego do realiów XXI wieku.
Likwidacja poprzedniego systemu emerytalnego i wprowadzenie w jego miejsce obecnego w 1999 r. (nazywane trochę myląco reformą emerytalną) miało na celu ochronę dochodów pokolenia aktywnego ekonomicznie. Poprzedni system prowadził do ich drastycznego ograniczenia na skutek podnoszenia składek. Przedsmak tego mieliśmy w ostatnich dwóch dziesięcioleciach XX wieku. Składki na wszystkie ubezpieczenia społeczne (czyli nie tylko na emerytury) wzrosły z 15,5 proc. w 1980 r. do 45 proc. w połowie lat 90. Projekcje pokazywały konieczność dalszego podnoszenia składek do absurdalnie wysokiego poziomu.
Tamten system został zlikwidowany. Dzięki temu od 1999 r. składki emerytalne nie rosną, co pozwala na szybszy wzrost wynagrodzeń trafiających do aktywnych ekonomicznie Polaków. To ewidentny sukces, o to chodziło.
Informacja o poziomie przyszłych emerytur
Zmiana dokonana w 1999 r. (podobną wprowadzono wtedy w Szwecji) skutkuje jednak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta