Sądy wolne nie znaczy powolne
Im więcej norm i przepisów, tym trudniej sędziemu procedować. Tak oto staje się urzędnikiem.
Aby sądy mogły dobrze wypełniać swoje obowiązki, muszą być niezawisłe, czyli wolne od wszelkich zależności w sprawach orzekania. Jednak słowo „wolne" ma także inne znaczenia... Może nie tylko wskazywać, że jakiś byt cieszy się wolnością i może odpowiedzialnie o sobie decydować, ale również na słabe tempo pokonywania przestrzeni, albo też świadczyć o braku przywiązania do jakiegoś miejsca lub idei. Pojawił się więc złośliwy bon mot o wolnych sądach, sugerujący, że wolność to powolność.
Warto więc wyjaśnić, czy istnieją jakieś związki pomiędzy wolnością sądów a przypisywaną im powolnością w działaniu oraz postawą sędziów. Jest społecznie doniosłe, czy jakaś sprawa toczyć się będzie krócej czy dłużej – stąd pochopna teza, że szybciej to lepiej. W praktyce jest to bardziej skomplikowane, ponieważ za przeciągające się postępowania odpowiada najczęściej postawa stron. Kiedy sprawy nie są przygotowane należycie, pisma niejasne, dowody wątpliwe, od sędziego oczekuje się, że wyjaśni problemy i przeprowadzi dowody, czego strony zaniedbały przed procesem. Strona licząca na wygraną domaga się, aby sprawę kończyć, podczas gdy przegrywający chcą, aby trwała jak najdłużej. Dlatego każdy, kto wygrał, powiada, że sprawa trwała za długo, a przegrywający uważa, że stanowczo za krótko, co nie pozwoliło mu jej wygrać (czyli została pobieżnie rozpoznana).
Od czego zależy czas trwania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta