Klub muzyczny to nie filharmonia, więc na koncert trzeba mieć zgodę
Sąd nałożył 30 tys. zł grzywny na właściciela jednego z gdańskich klubów muzycznych za organizowanie koncertów bez stosownej zgody samorządu.
Niedawny wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku (sygn. akt V Ka 2014/19) może nieść ze sobą duże konsekwencje dla przedsiębiorców działających w szeroko rozumianej branży artystyczno-rozrywkowej w Polsce. Mogą oni być bowiem pociągani do odpowiedzialności karnej za organizowanie imprez bez uzyskania zgody właściwych władz samorządowych (wójta, burmistrza lub prezydenta miasta).
Chodzi o interpretację art. 3 ust. 1 lit a ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, a dokładniej użytego w nim zwrotu „inne podobne obiekty". Zgodnie z tym przepisem, jeśli imprezy organizowane są w teatrach, operach, operetkach, filharmoniach, kinach, muzeach, bibliotekach, domach kultury i galeriach sztuki lub w innych podobnych obiektach, a rodzaj tej imprezy odpowiada przeznaczeniu obiektu lub terenu, gdzie ma się ona odbyć, to nie są to imprezy masowe, nawet jeśli liczba udostępnionych przez organizatora miejsc dla uczestników tej imprezy wynosi więcej niż 500. Zezwolenie na organizację i przeprowadzenie takich imprez nie jest wymagane. Co z klubami muzycznymi? Tą kwestią zajmowały się ostatnio sądy w Gdańsku.
Tańczą, skaczą, wydają okrzyki
Poszło o klub B90, gdzie w przeszłości odbył się m.in. koncert wzbudzającej kontrowersje grupy Behemoth. Jej lider Adam Nergal Darski odpowiadał przed sądami za obrazę uczuć religijnych.
Prokuratura zarzuciła właścicielce klubu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta