Ulewy oznaczają paraliż dla mieszkańców
Woda w klatkach schodowych, w garażach czy piwnicach to niestety coraz bardziej powszechne zjawisko. Winowajców jest wielu.
Po każdym gwałtownym deszczu woda wdziera się do budynków, a niektóre ulice zamieniają się w rwące potoki. Winna jest nie tylko zmiana klimatu, ale i przepisy, inwestycje, zatykająca się kanalizacja czy powszechna „betonoza".
Mszczą się złe przepisy
W wielu wypadkach podtopieniom winne są przepisy.
– Przez lata uregulowania określające możliwość inwestycji na terenach zalewowych były dosyć liberalne, co często prowadziło do ich sytuowania na terenach zagrożonych powodzią – twierdzi Konrad Młynkiewicz, radca prawny, dyrektor Działu Prawa Administracyjnego w Kancelarii Prawnej Sadkowski i Wspólnicy. – Również wiele z miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego marginalnie traktowało zagrożenie powodziowe. W konsekwencji starostwa wydawały pozwolenia na budowę na takich terenach. Unijne uregulowania narzuciły obowiązek przygotowania map ryzyka powodziowego. Przepisy wprowadzały ograniczenia nowej zabudowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta