Zachód nie ma żadnej oferty
Wobec kryzysu za Bugiem Europa musi wybrać: poświęcić swoje wartości albo interesy. Nie chce ani tego, ani tego. Więc nie zrobi nic.
Aleksander Łukaszenko błyskawicznie zmienił front. Zaraz po tym, jak Rosja uznała jego wybór na szóstą kadencję, skierował ostrze krytyki przeciw Zachodowi, dowodząc, że protesty po opublikowaniu oficjalnych wyników wyborów są sterowane z Polski, Czech i Wielkiej Brytanii.
W ostatnich miesiącach białoruski prezydent starał się doprowadzić do odwilży z Unią, aby uzyskać większe pole manewru mimo narastającej presji ze strony Moskwy. Liczył, że Bruksela pomoże mu powstrzymać zapaść niezreformowanej i osłabionej pandemią gospodarki. Jednak wobec egzystencjalnego zagrożenia dla reżimu ze strony demokratycznej opozycji Łukaszenko uznał, że znów musi postawić na Kreml. To na razie tylko pierwszy krok, ale nietrudno przewidzieć, że jeśli w najbliższych dniach wydarzenia w Mińsku przybiorą jeszcze bardziej brutalny obrót i Zachód będzie zmuszony do nałożenia sankcji, białoruski dyktator znajdzie się w sytuacji bez wyjścia i zaoferuje Władimirowi Putinowi białoruską państwowość, byle uratować własną skórę. Kreml zaś może pójść...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta