Złoty znowu przyparty do muru

Mimo że we wtorek rynek próbował odreagować poniedziałkową przecenę ryzykownych aktywów, nasza waluta nadal traciła na wartości.

Po południu euro było wyceniane na 4,62 zł, czyli około 0,4 proc. więcej niż w poniedziałek. Podobną dynamikę ruchu widzieliśmy w przypadku dolara, który kosztował już 3,94 zł. W obu przypadkach możemy mówić o poziomach, które ostatnio były widoczne na przełomie marca i kwietnia tego roku.

Teoretycznie warunki do umocnienia złotego we wtorek były. Rynek złapał oddech po pierwszej fali strachu wywołanej potencjalnym bankructwem chińskiej firmy Evergrande. Ale teoria to jedno, a życie to drugie. Złoty pozostaje słaby. Inna sprawa, że nasza waluta nie ma zbyt wiele argumentów do obrony. Nie pomaga przede wszystkim bierna postawa RPP, co – obok rynkowej niepewności – dodatkowo działa na niekorzyść złotego.

Skoro mowa o bankierach centralnych, warto zwrócić uwagę na kolejną podwyżkę stóp na Węgrzech. Tym razem o 15 pkt bazowych. W perspektywie mamy jeszcze środową decyzję amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która powinna odcisnąć piętno na rynku. Mówiąc krótko: będzie się działo.