Bez sojusznika i miliardów euro
Wraz z odejściem z polityki Angeli Merkel znika ważny dla naszego kraju sprzymierzeniec w Unii Europejskiej.
Niemiecka kanclerz wielokrotnie krytykowała Polskę za łamanie praworządności. Ale na scenie unijnej była politykiem, który nawoływał do układania się z rządem PiS. Częściowo dlatego, że pochodziła z komunistycznych Niemiec i miała zawsze tendencję do usprawiedliwiania ich zachowania i próby prowadzenia dialogu. I nawet jeśli zupełnie nie podzielała ich punktu widzenia, zawsze opowiadała się za tym, żeby Polski i Węgier z Unii nie wypychać, bo konsekwencje będą fatalne dla regionu i całej UE. Ale także z powodu swoich osobistych predyspozycji – działania poprzez kompromis, a nie konfrontację. Już na samym początku sporu Brukseli z Warszawą o praworządność Merkel próbowała przekonywać do porozumienia. Jednak po spotkaniu z przywódcami Polski i Węgier zrozumiała, że obie strony mówią innymi językami.
Z bardzo dobrze poinformowanych źródeł usłyszeliśmy historię o tym, jak Merkel miała potem zadzwonić do Jean-Claude Junckera, ówczesnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta