Ludzie po przejściach
94 tysiące ludzi na Wembley obejrzy sobotnią walkę mistrza świata wagi ciężkiej Tysona Fury’ego z Dillianem Whyte’em. To rekord Wysp Brytyjskich.
Fury podgrzewa jeszcze atmosferę, mówiąc, że to jego pożegnanie, bez względu na wynik pojedynku. – To była długa podróż, pełna wzlotów i upadków. Niebawem skończę 34 lata. Czas na inne rzeczy, chcę więcej czasu poświęcić żonie i dzieciom – mówi dziennikarzom.
Zamierza odejść na emeryturę jak Rocky Marciano, jedyny niepokonany czempion wagi ciężkiej. Fury też nie przegrał, choć kilka razy leżał na deskach. Bilans (31 zwycięstw, 0 porażek, 22 KO) psuje wprawdzie nieco remis w pierwszej walce z Deontayem Wilderem, ale większość ekspertów uznała wtedy, że Fury zasłużył na zwycięstwo. W dwóch kolejnych starciach z Wilderem wygrywał przed czasem.
Bitwa byłych kolegów
Pochodzący z Jamajki Dillian Whyte przegrywał dwukrotnie. Najpierw z Anthonym Joshuą, później z Aleksandrem Powietkinem, w obu przypadkach przez nokaut.
Fury to jego były kolega, z którym przed laty stoczył kilkadziesiąt rund sparingowych. – Często bywał lepszy, ale to ja go powaliłem na deski– opowiada Whyte.
Ponad tysiąc dni czekał na swoją szansę, mając prawa obowiązkowego pretendenta do pasa organizacji WBC, ale opłaciło się, zgodnie ze słowami sentencji: „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie”. Whyte zarobi najwięcej w karierze, ponad 7 mln dol., a jeśli pokona „Króla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta