Na giełdowych modach można się boleśnie sparzyć

RYNEK KAPITAŁOWY | Mijają dwa lata od covidowej hossy. Nie ma już po niej śladu. Jaki sektor teraz znajdzie się na celowniku?

Bój się, gdy inni są chciwi i bądź chciwy, gdy inni się boją – to jedna z zasad głoszonych przez Warrena Buffeta, guru od inwestycji. Już od kilkudziesięciu lat przestrzega on przed zachowaniami stadnymi. Podkreśla, że większość ludzi zaczyna się interesować akcjami dopiero wtedy, gdy inni już to zrobili. A przecież trudno zarobić, kupując to, co jest bardzo popularne, zwłaszcza jeśli cena już mocno wzrosła.

Tymczasem podczas gorącej hossy na giełdach właśnie tak się dzieje. I jak pokazują przykłady z przeszłości, takie mody często kończą się brutalnie: ceny aktywów gwałtownie spadają, a inwestorzy ponoszą straty. Obrazowo ujął to Buffet: dopiero podczas odpływu okazuje się, kto pływał nago.

Załamanie w branży gier komputerowych

Mody inwestycyjne nie biorą się znikąd, mają podstawy w fundamentach. Innowacyjny produkt, nowa potrzeba rynkowa (sporo takich pojawiło się chociażby w czasie pandemii) czy długoterminowy trend (np. cyfryzacja) potrafią wypromować nowe spółki czy nawet całe branże.

– Weźmy chociażby sektor gier, który w rozsądnym stopniu był popularny od dłuższego czasu. Nagłe zamknięcie ludzi w domach w marcu 2020 r. spowodowało gwałtowny wzrost popytu na cyfrową rozrywkę, nawet ze strony osób, które do tego...