Baby są jakieś inne
Ponad 87 tysięcy osób oglądało na Wembley finał mistrzostw Europy kobiet w piłce nożnej Anglia–Niemcy. To więcej niż którykolwiek męski finał Euro. Sprawa jest więc poważna.
Nie słyszałem, żeby jakiś ważny piłkarz lub trener spytany o futbol kobiet wypowiadał się o nim lekceważąco, a kiedyś tak było. Dziś już nie, z co najmniej dwóch powodów: poziom gry w wielkich imprezach jest bez zarzutu, a krytyka mogłaby spowodować posądzenie o seksizm.
Codzienna ligowa piłka kobieca wciąż wymaga od widzów zrozumienia i cierpliwości (męska zresztą też), ale mecze mistrzostw Europy, świata lub igrzysk olimpijskich z udziałem Angielek, Niemek, Holenderek, Amerykanek, Kanadyjek, Brazylijek czy Japonek to już kawał dobrego futbolu.
Oczywiście jeśli ktoś chce przykładać do tego miarę męską, to znajdzie dziurę w całym, na tej samej zasadzie jak w każdej innej dyscyplinie (z wyjątkiem jeździectwa – jedynego olimpijskiego sportu, w którym kobiety rywalizują z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta