Na wieki wieków – żandarm
Jan Jur-Gorzechowski bywał terrorystą, bohaterem i literackim archetypem męskiego ucisku kobiet, lecz najczęściej był po prostu żandarmem.
Zgodnie z europejskimi trendami, śladem niemieckiej broszury „Mord und Freiheit”, idei Bakunina i Narodnej Woli na początku XX w. również polska lewica poszła ścieżką terroryzmu politycznego. Trend zrodził nowy typ bojownika o wolność, który nad kalkulację skutków i moralne rozterki przedkłada czyn, gotów wyzwolić uciśnionych za wszelką cenę – bez ich zgody i woli. Czerwony radykalizm jak magnes ściągał młodych ludzi z elity mieszczańskich klas średnich, chętnych podkładać bomby pod fundament swych zacnych rodzin, za co zwalczali ich narodowcy Dmowskiego. Niejeden terrorysta, szykujący dynamit przeciw policji i urzędnikom, po latach sam był prezydentem, ministrem lub generałem wojska, a czasem żandarmem strzegącym społecznego ładu i bezpieczeństwa.
Żandarm von Budberg
Głęboko po północy 24 kwietnia 1906 r. pod furtę aresztu na Pawiej w Warszawie zajechały dorożki, wioząc siedmiu uzbrojonych żandarmów. Dowodzący oddziałem oficer śmiało bił pięścią w bramę, żądając natychmiastowego wpuszczenia, płynnie łącząc rosyjskie i niemieckie przekleństwa, gdy zaspany strażnik zbyt długo zwlekał z otwarciem. Przedstawiając się jako baron von Budberg, oficer kazał się prowadzić do dyżurnego zastępcy naczelnika więzienia, któremu przedstawił rozkazy pułkownika Meyera, aktualnego oberpolicmajstra Warszawy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta